środa, 23 marca 2011

Polnocna Ghana, czyli smak prawdziwej Afryki

Hej, żyjemy, żyjemy
Wróciliśmy z dalekiej północy Ghany. Zatrzymaliśmy się w parku narodowym w Mole, gdzie podziwialiśmy sawannę a w niej ogromne słonie, bawoły, rożne gatunki antylop, małp i pawianów, które sprytnie podkradały śniadanie turystom – chodzi o pawiany nie słonie ;-). Zachwycaliśmy się przepięknymi ptakami, takimi jak nasze kraski ale z długimi ogonami – Abyssinian Roller. Wieczorami zaś rozmawialiśmy z Polakami spotkanymi w Mole i podziwialiśmy przepiękne gwiazdozbiory, niewidoczne w naszym kraju.
Nie było czasu na pisanie tym bardziej ze czasem nie było wody do mycia a co dopiero internetu.
Północ Ghany to prawdziwa Afryka taka jak powinna być, gorąca i bez drzew. Przynajmniej dla nas ;-). Przeżyliśmy prawdziwa afrykańska burze z masa piorunów, na szczęście z daleka i deszcz nas ominął, za to widowisko było przecudne.
Urzekły nas baobaby, to niesamowite drzewa, do dnia dzisiejszego na szczęście traktowane przez miejscowych niemal jak święte, dlatego pewnie ich nie wycieli na opal czy węgiel drzewny. Baobaby są niesamowite, małe, krepę a jednocześnie potężne i dostojne. Z daleka je widać górujące na sawannie, czasem pojedynczo a czasem po kilka. Kiedyś służyły za schronienie przed lwami i innymi drapieżnikami, żywiły swoimi liśćmi, owocami, koro i miodem pszczół mieszkających w dziuplach.
Jedliśmy lokalne potrawy: ginifao, banku, kenke, fufu popijane pitem, lokalnym napojem przypominającym piwo a robionym z prosa poddawanego fermentacji. Najbardziej przypadły nam do smaku małe przepiórki, podawanej w tak ostrej zupie, ze czuło się jo przez kilka godzin. Pychota!!! Byliśmy na miejscowych dożynkach z tańcami i licytacja produktów z przeznaczeniem środków na budowę lokalnego kościoła.
Widzieliśmy rożne wioski, okrągłe gliniane domy kryte trawa, a w innym miejscu kwadratowe zabudowania przypominające mini zamki. W jednej z wiosek spaliśmy na dachu glinianej chaty, i wszystko byłoby super gdyby nie warkot agregatu przeznaczonego dla lokalnych budowniczych dróg ;-)
Oj działo, się działo, teraz odpoczywamy na południu, i zbieramy siły na kolejne dni.

To my obok termitiery

pyszne przepiórki

baobaby

Pijemy pito na markecie, a pitem trzeba się dzielić ;-)

3 komentarze:

  1. Ufff, no wreszcie!!!

    Teraz mam dylemat czy budować: okrągły gliniany dom kryty trawą, a może kwadratowy przypominający mini zamek. ;)) No, sama już nie wiem... Jak się spotkamy, to nam doradzicie. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne bardzo fajne zdjęcia i takie kolorowe
    tn

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj,jak miło wreszcie Was widzieć!!! I tyle wrażeń. Bużki radosne i o to jest to-czego oczekiwaliśmy.Dzięki! Tęsknimy b.mocno -to co? Grzać już wodę w jeziorze??? Pozdrawiamy i ściskamy mocno...bardzo mocno!!! Trzymajcie się! Do miłego! Papa - An z Gib
    P.S. Zbliża się wiosna powolutku u nas

    OdpowiedzUsuń